21.10.2021

Przez brak półprzewodników wzrosną ceny aut

Niedobory półprzewodników będą trwać aż do drugiej połowy 2022 r. – według prognoz firmy IDC. Zaś spowodowane tym straty poniesie w większości, nawet w 80 proc., branża motoryzacyjna – wynika z raportu firmy doradczej KPMG, cytowanego przez Polską Agencję Prasową. Choć ta branża odpowiada tylko za niecałe 10 proc. zapotrzebowania na półprzewodniki. KPMG też prognozuje, że niedobory tych komponentów będą trwać jeszcze w przyszłym roku, a z tego powodu producenci aut nie będą w stanie nadążyć za rosnącym na nie popytem. To zaś – jak wskazują analitycy Polskiego Instytutu Ekonomicznego – doprowadzi do wzrostu cen samochodów, nie tylko nowych, ale i używanych (bo tych drugich przez niewystarczającą produkcję nowych będziemy kupować więcej niż dotąd).

W raporcie KPMG zwrócono uwagę, że gdy wybuchła pandemii, producenci samochodów zostali zmuszeni do wstrzymania produkcji. Gdy światowa gospodarka osłabła, a popyt na nowe samochody gwałtownie spadł, większość producentów samochodów wycofała lub znacznie ograniczyła zamówienia na półprzewodniki.

Na anulowanych przez branżę motoryzacyjną zamówieniach skorzystali producenci komputerów, smartfonów oraz serwerów, którzy zwiększyli swoje zamówienia, aby zaspokoić rosnący popyt spowodowany koniecznością dostosowania się do nowej cyfrowej rzeczywistości. „Dynamiczna cyfryzacja spowodowana pandemią doprowadziła do zwiększenia sprzedaży półprzewodników”  – podkreślili autorzy raportu KPMG.

Gdy w drugiej połowie 2020 r. produkcja i sprzedaż samochodów zaczęła rosnąć, zapasy półprzewodników samochodowych szybko zaczęły się kończyć.

– Zanim producenci samochodów byli gotowi odtworzyć swoje anulowane dostawy, większość półprzewodników została przydzielona innym klientom, co spowodowało, że znaleźli się oni na końcu kolejki oczekujących na dostawy – wyjaśnił cytowany we wtorkowej informacji KMPG Mirosław Michna, partner w dziale doradztwa podatkowego w KPMG w Polsce.

Jak wskazuje raport KPMG, zakupy półprzewodników przez producentów samochodów gwałtownie rosły w ciągu ostatniej dekady. Jednak mimo tego wzrostu na branżę motoryzacyjną przypada na razie niecałe 10 proc. ogólnej sprzedaży półprzewodników. Ale będzie ona kupować ich coraz więcej, m.in. dlatego, że w samochodach elektrycznych i autonomicznych potrzeba dużo więcej niż półprzewodników niż w tradycyjnych autach.

Bardzo ciekawą analizę na temat kryzysu półprzewodnikowego, jego przyczyn i skutków opublikował, w najnowszym wydaniu swego Tygodnika Gospodarczego, Polski Instytut Ekonomiczny. W tej analizie zwraca uwagę m.in. na to, że aż 55,6 proc. światowego rynku mikroprocesorów należy do tajwańskiego producenta, firmy TSMC, 16,4 proc. do koreańskiego Samsunga, po 6,6 proc. do amerykańskiej firmy Global Foundries i tajwańskiej UMC, a 4,3 proc. do chińskiej firmy SMIC. Czyli aż 80 proc. globalnej produkcji mikroprocesorów przypada na cztery azjatyckie firmy, dwie tajwańskie, jedną koreańską i jedną chińską. Poniżej przytaczamy analizę PIE w całości i zachęcamy do jej lektury, bo jest bardzo ciekawa:

„Już nie tylko branża motoryzacyjna mierzy się z niedoborem mikroprocesorów. Opóźnienia w produkcji zadeklarował też m.in. Apple (producent iPhona) i Sony (producent Play Station 5). Straty związane z niedoborem mikroprocesorów są jednak największe w branży samochodowej. Szacowana obecnie kwota opiewa na 210 mld USD przy 7,7 mln niewyprodukowanych samochodów. Produkcję wstrzymały już m.in. czeskie fabryki Skody, fabryka Fiata w Tychach i Opla w Eisenach.

Ze względu na obowiązujący do tej pory model produkcji just in time (komponenty montowane w pojazdach zaraz po dostarczeniu do fabryki), w obliczu opóźnień branża motoryzacyjna zmuszona jest do ograniczania produkcji. Produkcja mikroprocesorów stanowi obecnie jeden z najbardziej zaawansowanych technologicznie rodzajów przemysłu, a jednocześnie pozostaje silnie zdominowana przez dwie największe firmy (TSMC i Samsung). Mikroprocesor to układ scalonyo wysokim stopniu integracji, zbudowany z miniaturowych tranzystorów – półprzewodników.

Rozwój wysokich technologii przez ostatnie 50 lat możliwy był dzięki błyskawicznej miniaturyzacji tranzystorów (co 1,5 roku podwaja się poziom złożoności mikroprocesorów). Tak szybki wyścig spowodował jednak, że tylko pojedyncze fabryki są w stanie produkować najnowocześniejsze półprzewodniki, a inne szukają wąskich specjalizacji w łańcuchu wartości. Monopolistą w obszarze dostarczania wysoko zaawansowanych maszyn potrzebnych do produkcji mikroprocesorów jest holenderska spółka ASML, która z kolei bazuje m.in. na komponentach niemieckich (Carl Zeiss, Trumpf). W obszarze komponentów do produkcji (m.in. wafle krzemowe, z których tworzone są mikroprocesory) dominującą rolę odgrywają natomiast dwie japońskie firmy (Shin-Etsu Chemical, Sumco).

Obecny kryzys w dostawach półprzewodników to konsekwencja kilku czynników, spośród których najistotniejszą rolę odegrały zaburzenia popytu z pierwszych tygodni pandemii COVID-19. Zjawisko przeniesienia niedużych zmian w popycie na znaczące rozchwianie produkcji nosi znamiona efektu „byczego bicza” (bullwhip effect). Spadek zamówień mikroprocesorów w kwietniu 2020 r. ze strony branży motoryzacyjnej spowodował przeniesienie mocy produkcyjnych w kierunku zamówień z branży komputerowej i smartfonowej, które notowały nieprzerwanie duże wolumeny zamówień. Czynnikami wzmacniającymi kryzys niedoboru mikroprocesorów były wydarzenia naturalne (m.in. potężne mrozy w Teksasie, które doprowadziły do wstrzymania produkcji w lutym 2021 r.), a także wypadki w fabrykach (m.in. pożar w japońskiej fabryce Renesas).

Branża motoryzacyjna jest odpowiedzialna za ok. 8 proc. przychodów branży mikroprocesorów. Jednak automotive generuje więcej miejsc pracy w łańcuchach wartości w rozwiniętych gospodarkach niż pozostałe gałęzie przemysłu elektronicznego. W ten sposób opóźnienia w dostawach dla mało istotnych – z punktu widzenia firm produkujących mikroprocesory – kontrahentów ma szerokie skutki społeczne związane ze wstrzymaniem produkcji w wielu zakładach i zagrożeniem setek tysięcy miejsc pracy. Mikroprocesory są potrzebne do funkcjonowania większości zaawansowanych funkcji samochodów, takich jak: kontrola pracy silnika, systemy wspomagania pracy kierowcy, centralny zamek z pilotem, komputer pokładowy, kontrola poduszek powietrznych.

Kryzys mikroprocesorowy będzie trwał przez kolejne miesiące. Firma IDC wskazuje na drugą połowę 2022 r. jako moment, kiedy w istotny sposób zwiększone zostaną moce produkcyjne, co doprowadzi do normalizacji sytuacji. Tak długi okres niepewności dla firm motoryzacyjnych może jednak oznaczać konieczność dopasowania skali produkcji do ilości dostarczanych mikroprocesorów, a co za tym idzie też redukcję zatrudnienia. Dla klientów branży motoryzacyjnej bezpośrednim efektem zawirowań w perspektywie najbliższych miesięcy będzie wzrost cen samochodów zarówno nowych, jak i używanych (wzrasta popyt na auta używane w krajach, z których do tej pory sprowadzano samochody do Polski).”

Więcej: https://pie.net.pl/wp-content/uploads/2021/10/Tygodnik-Gospodarczy-PIE_42-2021.pdf

Na podstawie: PAP, KPMG, Tygodnik Gospodarczy PIE